I już w każdym sklepie słychać kolędy....a półki uginają się pod ciężarem różnych, róznistych różności do dekoracji domu na święta. Tylko dlaczego wszystko jest pstrokato świecące i takie strasznie plastikowe?
A sprzedawcy patrzą się z dezaprobatą kiedy proszę o zwykle, białe lampki choinkowe...Ale jak to??
Tak...białe, zwykłe...nie różowe, czerwone, zielone, niebieskie i nie wszystkie na raz...i nie daj boże pulsujące jak światła dyskoteki... Znalezienie tych najbardziej banalnych, wydawałoby się najzwyklejszych rzeczy w całym tym natłoku tandety graniczy czasem z cudem ( pomijając już kompletnie ceny rzeczy ładnych). Nie mówiąc już o tym, że wymyśliłam sobie święta w bieli i szarości, bez brokatów i świecidełek wszelkiej maści. Co więc pozostaje innego jak nie zrobienie wszystkiego własnoręcznie...
Miałam malować przedpokój..skończyło się na przygotowywaniu ozdób światecznych... Przyjemniejszy to sposób na spędzenie wieczoru...tylko ten obdrapany przedpokój dalej straszy....może dziś się uda :)
A to rezultaty wieczornych poczynań baby :)
fajoskie!:)
OdpowiedzUsuńmniamusne...ja jestem przerażona ozdobami sklepowymi...jak co roku coś tam znajdywałam to w tym roku omijam szerokim łukiem...Idę w Twoje ślady i zamierzam zaangażować moją Tuśkę (bo Antek to raczej nam nie pomoże :P )
OdpowiedzUsuńTylko kieeedy?? :)
Mam ten sam problem, w szafie czeka jeszcze 90 styropianowych kulek na bombki...i nie ma kiedy....
Usuń