W ostatnim tygodniu po spędzeniu kilku godzin na westchnieniach do stron internetowych Zara Home i H&M Home postanowiłam odwiedzić ich sklepy stacjonarne. Ostrożnie zrobiłam listę zakupów i ruszyłam w miasto.
Powiem tak....uczucia mam bardzo mieszane. Zara.....ehhh....w całej listy w sklepie stacjonarnym udało mi się dostać tylko uchwyty do szafek...i to po trzydziestominutowym grzebaniu w koszu z gałkami.... Asortyment skromny, ceny w stosunku do jakości moim zdaniem mocno przesadzone. Zara Home to jednak nie Bloomingville czy House Doctor, a cenowo niestety nie odbiega.
Uchwyty za to są śliczne i nie rujnują portfela, nawet chłop pochwalił ;)
Po lekkim rozczarowaniu Zarą już z mniejszym entuzjazmem ruszyłam do H&M.
Bardzo pozytywne zaskoczenie, asortyment też niestety nie tak szeroki jak na stronie internetowej, ale jakość wykonania i cena były miłą niespodzianką. Moimi faworytami są szklane słoje i cała seria produktów z blachy.
Szkło będzie idealne do łazienki, a metalowe puszki świetnie sprawdzą się w roli pojemników na wszystkie nasze długopisy, kredki i ołówki. Jestem bardzo zadowolona przede wszystkim z tacy z tej samej serii.
Do serwowania posiłków jest za mała, ale idealnie sprawdzi się jako podstawka pod wielki kubek kawy chłopa, który właściwie jest stałym elementem przy komputerze i, który ma niezwykłe zdolności do wylewania swej zawartości...nagminnie... ( kubek oczywiście, bo przeciez nie chłop...on zawsze uważa, żeby nie wylać...ot złośliwość rzeczy martwych ;) )
Kolejnym zaskoczeniem były serwetki papierowe, spory wybór, wszystkie ładne, a paczka kosztuje ok. 6zł. W tej cenie naprawdę ciężko jest na mieście znaleźć coś co nie będzie estetycznym złem. ;)Przy okazji zakupów meblowych do salonu ( cały czas okazuje się, że mamy za mało półek na ksiażki), poszalałam z błękitami i turkusami do kuchni. Nie mogłam sie powstrzymać, a unikając świątecznego wszędobylskiego koloru czerwonego zdecydowałam, że u nas będzie niebiesko :)