Listopad to taka pora, którą najchętniej bym przespała....Co roku obawiam się tego miesiąca, bo akumulatory naładowane w lecie właśnie przestają napędzać silnik Baby....a do Wigilii na tyle daleko, że szał świąteczny jeszcze nie zdąży ich rozpędzić. To taki zimny i depresyjny czas przejściowy, którego bardzo nie lubię. Tracę wtedy jakąkolwiek życiową energię. Ale nie w tym roku.....
Ten rok wyjątkowo zaplanował mi listopadowy zawrót głowy....remontowy zawrót głowy razy dwa.
Dwa zupełnie różne mieszkania. Pierwsze - nasze. Córka powoli wychodzi z fazy..."wymaluję wszystkie ściany, żeby było ładnie". A, że była dość długa i intensywna to gruntowny remont jest wskazany.
To mieszkanie pierwszy raz, bo remontów cząstkowych było do tej pory sporo, ma być takie nasze i tylko nasze...od początku do końca. Zaplanowane dokładnie tak jak chcemy ( oczywiście w miarę możliwości swoich 70m2....i budżetu...) poczynając od mebli na łyżeczkach kończąc. Przyznaję, mam lekkiego świra, uwielbiam ładne, dobrze zaprojektowane przedmioty...niezależnie czy jest to szafa czy ścierka do kuchni...Z resztą Chłop ma podobnie...a i dziecię mimo swoich niespełna pięciu lat, zaczęło ostatnio przejawiać zainteresowanie szeroko rozumianym designem. Remont postępuje bardzo powoli, gdyż Baba uparła się, że wszystko ( a przynajmniej 99%) zrobi sama- w myśl zasady- "jak coś spartaczę, to będzie tylko moja wina, żaden fachowiec nie powie mi, że się tego zrobic nie da, skoro sobie wymyśliłam, że się da....no i najważniejsze...mam prawo popełniac błędy..przeciez nie jestem fachowcem budowlańcem" Z tą oto typowo babską logiką i uporem osła przystapiła do remontu...który zbiegł się z dość ważnym zleceniem, obarczonym ogromnym ryzykiem natury rodzinnej ;) ....remontem nowego mieszkania babci, na który to mamy czas do świąt.
Jedenasty miesiac tegoż roku jest więc bardzo intensywny...intensywne są rozmowy, zakupy, terminy...i emocje...bo czasem starszą osobę nie łatwo jest przekonać, że ktoś ponad czterdzieści lat młodszy, może wiedzieć lepiej ;) .
Obiecuję, że zarzucę to miejsce obszernym materiałem dowodowym z obu miekszań...zaczynając od spraw w domach najwazniejszych po przeróżne niezbędne bibeloty...nie mniej ważne z punktu widzenia Baby.
Marzę o tej wadze. ;)
OdpowiedzUsuń