W myślach już leżę w sadzie na hamaku, czytając książkę, mój mąż powoli odkurza wędki snując plany na spokojny tydzień w ciszy nad jeziorem, a córka od czerwca zadaje pytanie "mamo kiedy jedziemy do Lawendowa?"
Nawet planując zagraniczne, aktywne wakacje wiedzieliśmy, że po całym zgiełku zwiedzania, zabaw w aquaparku, wrócimy na Mazury naładować baterie przed końcem wakacji.
Majkę czekają nowe wyzwania, w końcu pierwszy rok szkoły to już poważna sprawa ...dla rodziców to chyba jeszcze większe przeżycie.. ;)
Przed jesienią choć kilka dni nicnierobienia w małym raju...o tak.
Dzisiaj więc wpis o relaksie...
Lawendowo w sercu Mazur Garbatych, cudowny stary dom, nowy pensjonat na miejscu starej obory, który jednak wpisuje się w klimat i styl mazurskiego gospodarstwa. Blisko, a zarazem daleko od cywilizacji...od plastiku straganów i zgiełku turystów w miejscowych "kurortach"...
Schowane przed hałasem świata wśród pól i łąk, nad jeziorem, na którym obowiązuje strefa ciszy...
Już chyba nic nie warto pisać więcej, mam nadzieję, że zdjęcia oddadzą choć namiastkę klimatu jaki tam panuje...już Was nie zanudzam pisaniem...patrzcie...
Takimi widokami wita nas Lawendowo na wjeździe...
Magiczny staw w sadzie...i moje ukochane hamaki.
W oddali plac zabaw dla dzieci.
Temat przewodni - lawenda, mniejsi mieszkańcy i kilka szczegółów - perełek, które budują klimat :)
Prawda, że to mały raj na ziemi? :)